Wczoraj gościem Roberta Mazurka w Kanale Zero był Stanisław Derehajło były wójt Bociek i były wicemarszałek województwa, który po ostatnich wyborach do sejmiku jest przysłowiowym języczkiem u wagi decydującym o tym, kto przejmie władanie w urzędzie marszałkowskim.
REKLAMA
Jeśli ktoś miał nadzieję (my mieliśmy), że w programie pojawi się deklaracja, do której koalicji przystąpi Derehajło w sejmiku województwa (tej z PiS czy tej Z KO i Trzecią Drogą), to mógł się zawieźć. Taka deklaracja nie padła. Negocjacje ciągle trwają.
Zainteresować jednak mógł fragment rozmowy o pieniądzach. Mazurek wypomniał Derehajle jego zarobki m.in. w Chełmie (w spółce zajmującą się komunikacją publiczną) w NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Naukowa) Narodowym Centrum Badań i Rozwoju i w stowarzyszeniu Instytut Społeczny Pactum.
W każdej z tych instytucji Derehajło zarabiał od kilku do kilkadziesięciu tysięcy złotych. Prowadzący program wypominał, że Derehajło jest przecież rolnikiem i historykiem z wykształcenia, wielu tych instytucjach pełnił lub pełni kierownicze i inne ważne funkcje (prezes, członek zarządu, przewodniczący rady nadzorczej lub inne), które nie wynikały z jego kompetencji, a politycznych koligacji. Wszak Derehajło należał do Porozumienia, które współtworzyło koalicję rządzącą z PiS.
Derehajło przekonywał, iż cały czas się dokształcał i poszerzał swoje kwalifikacje, poza tym w wielu wymienianych przez dziennikarza gremiach, odpowiadał za kwestie związane z samorządem lub rolnictwem.
Później w trakcie dalszej rozmowy opowiadał o szczegółach realizowanych przez siebie projektach i nijako w praktyce udowadniał, że faktycznie ma w tym zakresie wiedzę.
Same zarobki nie zaskakują. Derehajło jeszcze jak był wójtem Bociek, buł najbogatszym samorządowcem w okolicy. Wówczas głównie dzięki dochodom z gospodarstwa rolnego.
Dużo mówiło się też o sytuacji rolników, a także pięknie Podlasia, które chętnie i dość często odwiedza także Robert Mazurek.
Panowie mówili o swoich doświadczeniach z duchem puszczy i lokalnymi potrawami. Mazurek chwalił lody z Zabłudowa, Supraśl. Przy okazji wyszło na jaw, ze jako juror w konkursie przyznawał nagrodę miodom produkowanym przez konsorcjum rolników, prowadzonym przez Derehajłę, ale wówczas o tym nie wiedział.
Samorządowiec zaprosił dziennikarza na festiwal do Wałek w gminie Milejczyce. Mazurek jednak nie przyjedzie, zapowiedział jednak, że chętnie weźmie udział w programie "Podlaskie. Na ławeczce"", który kiedyś w urzędzie marszałkowskim prowadził Derehajło i - jeśli będzie to możliwe - zamierza go przywrócić.
Kilkakrotnie padło też pytanie o stosunek Derehajły do aborcji. Ten dociskany przez pytających (pytał o to Mazurek, ale też dzwoniący słuchacz) stwierdził, że jest przeciwny aborcji na życzenie, ale jest za tym, by kobietom w niechcianej ciąży pomagać, a nie im coś nakazywać i zakazywać. Mazurek zagadną go, że "wielu facetów zostawia kobiety same z brzuchem", Derehajło odpowiedział" takiemu to po mordzie bym dał i tyle", czym rozbawił prowadzacego.
Pod koniec rozmowa wręcz przyjęła familiarny charakter, a prowadzący i gość zaczęli mówić sobie na "Ty".
(azda)
REKLAMA